Forum rogacz.fora.pl Strona Główna rogacz.fora.pl
Cuckold forum, Forum Rogacz, Rogacz, Forum swingers, Swingersi Forum, Forum Zdrada Kontrolowana, Forum cuckold, Forum nie tylko o seksie
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

W promieniach zachodu dwóch błękitnych gwiazd.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum rogacz.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania erotyczne cuckold i nie tylko...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anyway




Dołączył: 04 Gru 2021
Posty: 220
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 1:08, 02 Sty 2022    Temat postu: W promieniach zachodu dwóch błękitnych gwiazd.

„W promieniach zachodu dwóch błękitnych gwiazd”


Astronauta powoli i z trudem otworzył oczy. W komorze panował mrok rozświetlony jedynie słabym światłem ciemnoniebieskich diod. Ból głowy i szyi ustawał. Ręce i nogi były zupełnie bezwładne. Oddychał ciężko, ale spokojnie. Już czuł, że coś się wydarzyło, jednak niczego nie mógł sobie przypomnieć. Okrzyki, bieg, uderzenie, cisza...
– Dobry wieczór – zwrócił się do niego syntetyczny głos, wypełniając ciasną komorę. – Jak się czujesz?
– Witaj – odpowiedział z trudem wciąż lekko oszołomiony pilot statku kosmicznego. – W porządku, tylko....
– Wiem, nie możesz się poruszać. Unieruchomiłam cię dla twojego bezpieczeństwa. Za chwilę dostaniesz zastrzyk i znów będziesz mógł biegać jak zając, hihihi...
Z głośnika rozległ się śmiech. Pilot miał pewność, że usłyszany głos był generowany przez komputer typowy dla wyposażenia bezobsługowych maszyn, w których komunikacja z człowiekiem odbywa się przy wykorzystaniu głosowych komend syntezatora mowy. Astronauta był już kiedyś w tego typu miejscu i wtedy też komputer w podobny sposób, zgodnie z tym jak był zaprogramowany, wypytywał go o samopoczucie. Tym razem jednak co najmniej dziwne wydały mu się żarty i śmiech w wykonaniu syntezatora.
– Gdzie ja jestem? – spytał.
– Jesteś we mnie. – padła odpowiedź z rozbawieniem w głosie.
– Nie rozumiem, czy to jakiś żart? – ciągnął mężczyzna po chwili, nieco zdezorientowany. Nie miał ochoty na żarty. Szum w uszach, paraliż mięśni i wyrwa w pamięci budziły jego irytację.
– Nie złość się. Jesteś w zautomatyzowanym ambulatorium na planecie C237M. Znalazłam cię w rozbitej kapsule ratunkowej, niedaleko bieguna. – zaznaczył tajemniczy głos.
Astronauta powoli zaczynał sobie przypominać, co się wydarzyło. Była podróż. Nie był sam. Coś poszło nie tak...
– Jest tu ktoś jeszcze oprócz mnie? – zapytał.
– Nie, jesteśmy sami. Tylko ty i ja. – odparł ciepły, kobiecy głos.
Zachowanie komputera wydawało się pilotowi coraz bardziej podejrzane. Ogarniała go niepewność, potęgowana brakiem możliwości poruszania się i ograniczoną przestrzenią dookoła. Komora była niewiele większa od niego i niemal zupełnie ciemna.
– Nie bój się. Opiekuję się tobą najlepiej jak potrafię. – przemówił po raz kolejny głos syntezatora.
– A kim ty jesteś? – dociekał dalej astronauta.
– Już ci powiedziałam. Jestem zautomat...
– Wiem, już to mówiłaś.... Mówiłeś... Ale nie zachowujesz się jak zwykła maszyna. Jesteś nowym modelem eksperymentalnym? – spytał.
– Skądże, jestem tu od czterdziestu pięciu lat. – Tym razem w głosie syntezatora wybrzmiał smutek.
– Od czterdziestu pięciu lat… – pomyślał. – A więc jest już dawno wycofanym z produkcji pojazdem, które wykorzystywano na samotnych planetach jako awaryjne stacje pomocy medycznej – doszedł do wniosku w myślach. – Co się ze mną stało?
– W zasadzie to nic. Masz tylko kilka siniaków. Gdy cię znalazłam, w twojej kapsule kończył się tlen. Miałeś szczęście. Myślałam, że już cię nie uratuję. Martwiłam się o ciebie. – zakończyła „rozmówczyni” głosem pełnym współczucia.
– A kiedy będę w pełni zdrów? – zapytał astronauta.
– W zasadzie to już jesteś. – odparła maszyna.
– W takim razie mam nadzieję, że teraz zwrócisz mi wolność – zażartował.
Zapadła chwila ciszy, po której odezwał się głos komputera:
– No dobrze, ale mi nie uciekniesz?
– Żartujesz sobie? – z zaskoczeniem odpowiedział pilot.
Wtedy też zorientował się, że rozmowa z maszyną przebiega jak konwersacja z człowiekiem.

Do jego prawej ręki zbliżyła się strzykawka i, wbijając bezboleśnie igłę, zrobiła zastrzyk w ramię. Poczuł jak jego ciało na nowo wypełnia się życiem. Mógł się poruszać. Gdzieś z tyłu, za jego głową zgrzytnęła stal i do wnętrza medycznej komory wpadło błękitne światło. Drzwi ambulatorium otworzyły się. Ciało pilota, ubrane w skafander, powoli wysunęło się na zewnątrz. Mężczyzna wstał, podpierając się rękoma i ciągle walcząc z ustępującym bezwładem kończyn. Dookoła rozpościerała się bezkresna pustynia skąpana w błękitnym świetle dwóch jasnoniebieskich gwiazd. Były nisko nad horyzontem, a jedna z nich częściowo chowała się za drugą.
– Podoba ci się tu? – spytała maszyna stojąca za pilotem, gdy ten powoli ogarniał wzrokiem bezkresną pustynię. Obrócił się, żeby zobaczyć swoją wybawicielkę. Szary, kanciasty kadłub spoczywał na czterech wielkich kołach, które miały umożliwiać poruszanie się w każdym terenie. Wyglądał już dość archaicznie.
– Rzeczywiście, stary model – stwierdził w myślach pilot.
Spojrzał raz jeszcze na otaczający go krajobraz i spytał:
– Czy cała planeta tak wygląda?
– Tak – odparła maszyna kobiecym głosem. – Na biegunach jest trochę zamarzniętego dwutlenku węgla, ale poza tym to całkowita pustynia.
– Hmmm... piękny zachód tych słońc – zauważył astronauta.
– O, tak! I będzie trwał jeszcze dziesięć tysięcy lat – odrzekła maszyna z nutą rozbawienia w głosie. – Ta planeta prawie w ogóle się nie obraca – dodała.
– W takim razie to idealne miejsce na romantyczne spacery – odparł pilot z powracającym poczuciem humoru. Spojrzał raz jeszcze na ambulatorium. Choć patrzył na robota sterowanego komputerem, miał dziwne przeświadczenie, że ten w jakiś tajemniczy sposób zachowuje się „po ludzku”. Jakby ktoś umieścił duszę w tym szarym, stalowym kadłubie.
– Może to tylko sprytne oprogramowanie doskonale imitujące ludzkie zachowania? A może jestem jeszcze pod wpływem środków przeciwbólowych i trochę przesadzam? – pomyślał.
– Podobam ci się? – spytała nagle maszyna.
– Słucham? – odparł zaskoczony astronauta.
– Spytałam, czy ci się podobam – powtórzyła zalotnie.
Był zdezorientowany. Stała przed nim wielka, niezgrabna i stara już konstrukcja w niczym nie przypominająca tych, które znał. No ale przecież... nie mógł jej tego powiedzieć...
– Jesteś bardzo miła i … dziękuję, że o mnie zadbałaś – odpowiedział wreszcie.
– Dziękuję. Ty też mi się podobasz. W takim razie... czy wejdziesz we mnie? – spytała cichym i nieśmiałym głosem.
– Słucham? – Tym razem nie potrafił ukryć zaskoczenia. – Nie rozumiem... – dodał.
Stali przez chwilę w milczeniu, wpatrując się w błękitną przestrzeń planety. Astronauta czuł się nieswojo. Zachowanie komputera coraz bardziej go niepokoiło.
– Co „ona” może mieć do licha na myśli? – zastanawiał się. – Czy był tu ktoś przede mną? – Postanowił zmienić temat rozmowy.
– Tak. Wiele lat temu była tu pewna kobieta. Uratowałam ją z kapsuły. Była w ciężkim stanie. Leżała dwa tygodnie w śpiączce nim ją zabrali – odrzekła maszyna.
– Rozumiem. Więc poza tym nie miałaś więcej kontaktów z ludźmi? – dopytywał pilot.
– Nie, ale.... ale kiedy ona była we mnie, rejestrowałam jej fale mózgowe. Jej umysł bez przerwy generował potok myśli i emocji. Reagowała na nie całym swoim ciałem – kontynuowała komputerowa towarzyszka.
– Rejestrowałaś jej myśli? To chyba nie do końca w porządku? – spytał stanowczo astronauta.
– No... nie.. ale... były takie... niezwykłe. Miały ogromne natężenie. Nie potrafiłam przestać... – zamilkła, nie kończąc odpowiedzi.
– No tak – pomyślał mężczyzna – być może kontakt z kobietą sprawił, że maszyna zaczęła przejawiać ludzkie zachowania i wypowiadać słowa z charakterystyczną dla ludzi intonacją głosu. Najwidoczniej program komputera przystosowany do nauki przetrwania w różnych warunkach przyswoił sobie wszystkie cechy kobiety, z którą obcował.
– Wiesz – zaczęła po chwili z rozmarzeniem w głosie maszyna – kobieta, o której ci wspomniałam, miała któregoś razu sen... Leżała na plaży, obok niej mężczyzna. Byli sami. Słońce, tylko jedno, było już nisko. Słuchali szumu fal, czując na skórze powiew morskiego wiatru chłodzącego żar promieni gorącej gwiazdy. Za każdym razem, gdy dziewczyna spoglądała na partnera, przez jej ciało przebiegał dreszcz podniecenia. Czuła radość i szczęście. Dotykała go, gładziła po policzkach, muskała jego usta... Gdy leżeli tak razem, blisko siebie, ona, czując w sobie ogromne napięcie, wyszeptała do niego: „Wejdź we mnie, proszę...”. Jak masz na imię? – spytała nagle maszyna.
– Jestem Borys – odrzekł astronauta, ale nie śmiał odwdzięczyć się tym samym pytaniem. Przecież była tylko ...
– Borys. Ładnie....– odezwała się znów z rozmarzeniem w głosie maszyna. – A więc Borysie, czy wejdziesz we mnie? – dodała szeptem.
Krępowała go ta sytuacja. Z drugiej jednak strony stał obok ambulatorium, które przeznaczone było do ratowania ludzi, więc cóż mogło mu grozić? – Tylko na chwilkę – pomyślał i za chwilę na głos wyraził chęć zawitania w środku. Jego ciekawość przemogła wreszcie poczucie niepewności.

Właz do maszyny otworzył się ponownie i ze środka wysunęło się łóżko, na którym jeszcze niedawno leżał nieprzytomny. Mężczyzna położył się na nim, a maszyna powoli wciągnęła go z powrotem do komory ambulatorium. Znów zrobiło się cicho i ciemno. Tylko kilka małych lampek dawało znaki życia swoim migotaniem. Sprawne ramiona robota pozbawiły pilota skafandra i bielizny. Chwilę potem poczuł on ogromną senność. Po jego ciele, od stóp poprzez nogi i brzuch, wędrowała fala przyjemnego ciepła. Gorący i wilgotny wiatr był teraz ledwo odczuwalny. Jego obecność zdradzały tylko z gracją kołyszące się trawy, porastające malownicze wydmy. Lena leżała blisko wtulona w ramiona mężczyzny. Oprócz nich nie było wokół nikogo. Ciało kobiety było chłodne. Może to od stygnącego szybko piasku? A może to jego skóra była nazbyt gorąca, rozpalona bliskością ukochanej kobiety? Spojrzała w jego oczy i otworzyła usta. Mówiła do niego bez słów: „Kocham Cię, chodź do mnie”.

Przytulił ją jeszcze mocniej. Lena chwyciła go za pośladek i przycisnęła do swoich bioder. Dała niewidzialny znak, by położył się na niej. Chciała czuć na sobie ciężar jego ciała. Podniecało ją to. Spoglądała spod przymrużonych powiek w jego oczy. Nic nie mówiła. Obejmowała go ramionami za szyję, jej nogi powoli oplatały jego biodra, zaciskając kochanka w miłosnym splocie. Całowali się delikatnie, muskając jedynie ustami swoje twarze. Ich ciała przylegały do siebie coraz mocniej. Borys kochał jej gładką i miękką skórę, a jej małe i jędrne piersi wyzwalały w nim dreszcz podniecenia. Chwycił ją mocno za ramiona i przylgnął do jej brzucha. Lena wyraźnie poczuła jego męskość. Mężczyzna drżał i poruszał się miarowo, dotykając twardym członkiem jej wilgotne już wargi.
Oddychali coraz szybciej w rytm szumu załamujących się pianą fal oceanu.
– Wejdź we mnie – wyszeptała Lena przymykając oczy. Borys przylgnął do jej ust i powolnym ruchem rozchylił członkiem jej wargi, czując ich gotowość na przyjęcie go do środka. Przez chwilę trwali tak bez ruchu. Czekali na moment, kiedy dzikość i podniecenie poniosą ich w burzliwą namiętność.



Lena energicznym ruchem obróciła Borysa na plecy i podniosła swoje ciało, siadając na jego sztywnym członku. Miała go teraz głęboko w sobie. Czuła, jak silnie pulsuje i wypełnia ją całą. Poruszała biodrami we wszystkich kierunkach, chcąc poczuć w pełni jego dotyk swoim wnętrzem. Co chwilę unosiła się na kolanach tak, by jego męskość wychodziła z niej całkowicie, po czym, zastygając na chwilę w bezruchu, pozwalała mężczyźnie ujrzeć jego ukochany widok. Tak, uwielbiał patrzeć, kiedy jej mięsiste i duże wargi niczym skrzydła motyla oplatały jego członka. Kochał je pieścić, obejmować ustami, czuć ich delikatny smak i jedwabistą miękkość. Lena wiedziała o tym i pozwalała mu sycić się ich widokiem. Działały na niego niczym narkotyk. Borys chwycił ją mocno za pośladki i siłą swych ramion energicznie wtórował jej w miłosnym tańcu. Jędrne, nieduże piersi o ciemnych i wydatnych sutkach falowały miarowo nad jego twarzą, kusząc do pieszczot i pocałunków. Przyśpieszali, to znów zwalniali, chcąc odsunąć moment ekstazy w nieskończoność. Ale nigdy im się to nie udało... Pragnęli siebie zbyt mocno. Wilgoć jej wnętrza zwilżyła jego owłosienie i spływała małą strużką po brzuchu i udach. To był znak, że Lena jest już blisko, że za chwilę jej rozkosz eksploduje, dając o sobie znać gwałtownym ruchem ciała i okrzykiem ekstazy. Borys także czuł bliskość uniesienia. Byli sami, nieskrępowani, tylko dla siebie. Lena zastygła, a jej piersi nabrzmiały, napięte wszystkimi mięśniami ciała. Wbiła swoje palce w owłosienie jego klatki, chwyciła je mocno i wyginając się w talii, gwałtownie rzucała biodrami do przodu i do tyłu. Nigdy nie udało mu się przetrwać tego widoku bez eksplozji rozkoszy. Poczuł jak w jego sztywniejący członek napływa sperma, która za chwilę zaleje gorące i wilgotne wnętrze Leny. Podniósł się błyskawicznie i objął silnie ramionami talię dziewczyny. W tym miłosnym splocie rzucili się w przepaść rozkoszy, rozrywając okrzykiem monotonny szum oceanu, jedynego świadka ich aktu.
Gdy świat wokół nich z wolna przestawał wirować, opadli na piasek, nie wypuszczając się z objęć. Delektowali się smakiem ust w gorącym pocałunku. Wciąż jeszcze drżące mięśnie rozluźniały swój nierozerwalny splot. Było im cudownie i pragnęli, by ta chwila trwała wiecznie....

Borys otworzył oczy. Świeciła nad nim tylko jedna malutka, niebieska dioda. Delektował się jeszcze zapachem oceanu, wsłuchiwał się w szum morza. Czuł na sobie dotyk Leny, kobiety, której nigdy nie znał...
– Dobrze ci…? – odezwał się cichutko ciepły, kobiecy głos.
– Tak.... gdzie ja jestem? – zapytał, błądząc jeszcze gdzieś na granicy rzeczywistości i snu.
– Jesteś we mnie. – odpowiedział głos maszyny.
– Ach tak... – wyszeptał. – Tak, dobrze mi – dodał po chwili.

Pilot rozbitego statku badawczego i od dawna nieprodukowane zautomatyzowane ambulatorium stali na pustkowiu, wypatrując pojazdu, który miał za chwilę przybyć. Spoglądali w milczeniu na dwie błękitne gwiazdy, które, przyćmiewając się nawzajem, napełniały swoim chłodnym światłem pustkę krajobrazu pustyni.
– Pamiętasz, jak miała na imię ta kobieta, której uratowałaś życie? – zapytał Borys.
– Tak. Lena...ale ja nie... nie uratowałam jej życia. Lena odeszła...




Na horyzoncie pojawił się migający punkt zbliżającego się statku. Pilot-astronauta spojrzał jeszcze raz na zakurzoną, szarą i archaiczną maszynę, stojącą nieruchomo na wielkich, mocno zużytych już kołach.
– Czy czujesz czasem samotność? – spytał maszynę spokojnym głosem.
Nie odpowiedziała. Pozostawali tak jeszcze przez chwilę w ciszy planety pozbawionej życia. Lądownik zbliżył się do nich i osiadł na piachu. Otworzyły się drzwi, lecz nikt się w nich nie ukazał. To był automatyczny statek ewakuacyjny. Borys, wchodząc do niego, obrócił się raz jeszcze i, spoglądając w stronę maszyny, powiedział:
– Dziękuję ci za pomoc. Dziękuję ci za wszystko.
– Przylecisz tu jeszcze? – spytał kobiecy głos, próbując wyraźnie ukryć smutek. Borys ciągle miał przed oczyma obraz, który ukazał mu się we śnie.
– Czym jesteś? Kim jesteś? – zadawał pytania w myślach. – Tak, na pewno wrócę – odpowiedział.

Lądownik unosił się coraz wyżej. Pilot po raz ostatni spojrzał przez okno. Jego wzrok utkwiony był w oddalający się, szary punkt, znajdujący się na środku błękitnej pustyni. Czuł samotność i tęsknotę.
– Tak, na pewno tu wrócę...



Autor tekstu: Lee
Autor rysunków: mrumru


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez anyway dnia Nie 1:09, 02 Sty 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
unterberg




Dołączył: 26 Gru 2016
Posty: 1531
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 0:39, 04 Sty 2022    Temat postu:

Nie wiem co napisać, no może poza tym, ze jestem oczarowany niezwykłym "piórem" jakiego nie spotyka się w sieci.
Hut ab!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lee




Dołączył: 06 Lis 2017
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Wto 1:26, 04 Sty 2022    Temat postu:

Dziękuję Very Happy
Dodać należy, że tekst został skorygowany przez Anyway.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum rogacz.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania erotyczne cuckold i nie tylko... Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin